+4
wyjechac.pl 29 marca 2014 13:24
Jeżeli chcecie poczuć się jak w raju zachęcamy Was do odbycia wycieczki z Krabi na 4 wyspy – 4 Islands Tour. Wszystko jest tu niezwykłe – kolory wody i nieba, białe plaże i liczne wysepki wyrastające wprost z morza. Wyprawa jest niedroga, nie męcząca i najbardziej popularna wśród turystów. Zobaczycie na niej wszystkie sztandarowe punkty najbliższych okolic Krabi i Ao Nang.


Więcej zdjęć i szczegółów na Naszym blogu - http://wyjechac.pl/

Wycieczka zaczyna się o 9:00 w porcie w Ao Nang dokąd wszyscy uczestnicy są dowożeni transportem z okolicznych miejscowości. Cena wycieczki w naszym przypadku wynosiła 400 bathów (38 pln) za osobę (cena z ulotki to 500 bathów). W cenę wliczone mamy transport z/do hotelu, przekąski, zimne napoje, lunch na plaży, ubezpieczenie oraz wypożyczenie sprzętu do snorkowania. Płynie się tzw. longtailboatem. Zakończenie wycieczki około 15:30.

Program wycieczki.

Na początku zatrzymujemy się w niezwykłym miejscu pomiędzy dwoma wyspami Chicken Island i Koh Tup połączonych ze sobą pasmem piaszczystej łachy, która do południa gdy wody jest najmniej tworzy malownicze przejście z jednej wyspy na drugą. Poziom wody jest tak niski, że nasza łódź ma duży problem z zacumowaniem przy Koh Tup, więc musimy wyskakiwać wprost do wody kilkanaście metrów od plaży. Sytuacja ta zmienia się jednak z minuty na minutę dlatego trzeba się spieszyć ze spacerem „po wodzie”. W przeciwieństwie do większości turystów udajemy się od razu na drugą stronę na Chicken Island co okazuje się bardzo dobrą decyzją – po pierwsze jest tam prawie pusto, po drugie woda sięga nam jeszcze po kolana. Otoczeni z dwóch stron przez bezmiar błękitu zachwycamy się egzotycznymi widokami. Gdy po zrobieniu dziesiątek zdjęć udajemy się z powrotem w kierunku Koh Tup wzrost poziomu wody jest mocno odczuwalny, a nasza łódź stoi już w zupełnie innym miejscu spokojnie zacumowana przy plaży. Gdy odpływamy widzimy jak przechodzący na drugą stronę zanurzeni już są w wodzie niemal po szyje i idą z wysoko uniesionymi nad głowami plecakami, a minęła zaledwie godzina…


Po krótkim przystanku przy Chicken Island na snorkowanie dalej ruszamy zobaczyć jeden z najbardziej charakterystycznych i popularnych punktów okolicy – skałę, która kształtem przypomina kurczaka. Jak dla nas trzeba było mocno wysilić wyobraźnie, żeby dojrzeć tam coś kurczako-podobnego (sami zobaczcie poniżej na zdjęciu), ale odhaczone i płyniemy dalej.

Teraz czas na najważniejszy, a na pewno dla nas najpiękniejszy punkt programu – plaża Poda Island. Miejsce wprawiające w zachwyt, idealne do plażowania, kąpieli i nurkowania. Długie plaże i super fale, które sprawiają, że w wodzie bawimy się jak dzieci. I wszystko by było idealnie gdyby patrzeć tylko w kierunku lazurowej wody i horyzontu… za nami jednak już zupełnie inny obrazek – góry śmieci. Serce boli gdy widzi się taki brak szacunku dla tego co Tajowie mają najcenniejsze. Sami jednak tworzą taki krajobraz a dodatkowo na plaży nie ma ani jednego kosza. O ile obraz ogólnego „bałaganu” nie razi w miastach i można to nawet zaakceptować jako typowy, lokalny standard to na takiej plaży wręcz bulwersuje. Napotkani Polacy widząc nasz szok powiedzieli, że po pobycie w Indiach nic ich już nie zdziwi i Tajlandia prezentuje wręcz idealny porządek. Dowiedzieliśmy się także, jakkolwiek makabrycznie by to nie zabrzmiało, że tsunami pomogło uporać się Tajom z rosnącymi górami śmieci bo to co jest teraz to namiastka tego co było przed rokiem 2004. Cóż, nie zmienia to faktu, że Poda Island na długo zostanie w naszej pamięci.


Ostatni etap to przystanek na Phranang Cave Beach, która swą nazwę zawdzięcza mitycznej księżniczce Phra Nang. Nad plażą wznoszą się wapienne klify (będące celem dla wspinaczy z całego świata) pośród których kryje się jaskinia Tham Phra Nang. Jej wnętrze wypełniają osobliwe eksponaty – drewniane fallusy – składane przez lokalnych rybaków w ofierze książnice w nadziei na udane połowy. Plaża ta opisywana jest w przewodnikach jako najpiękniejsza plaża Krabi lub nawet jedna z najbardziej uroczych w całej Tajlandii. My mamy jednak zdecydowanie inne zdanie, ale o tym więcej w następnym wpisie poświęconym w całości półwyspowi Railay.

Dodaj Komentarz

Komentarze (1)

okiemserca 1 kwietnia 2014 21:04 Odpowiedz
fajnie się czyta opisy miejsc które sam widziałem 2 miesiące temu z perspektywy innych osób. Ja polecam wycieczkę pół-dniową ale po południu - z posiłkiem o zachodzie słońca na plaży łączącej dwie wyspy (od których Wy zaczynaliście). Dodatkową atrakcją - świetną - jest nocne pływanie w świecącym planktonie, fotek nie mam ale wrażenia absolutnie wyjątkowe. Krótki opis naszej wycieczki popołudniowej (7 islands) tu: http://patrze.blogspot.com/2014/01/one-day-trip-7-islands.html